Od jakieś czasu widzę ogromną zmianę zachowania u mojego syna (po tym, jak rozwiedliśmy się z mężem). Zaczęło się od chamskich odzywek, później jakieś wybryki ze znajomymi, oceny w szkole oczywiście w dół, a dla siostry zrobił się niemiły. Próbowałam z nim porozmawiać, ale nie zdało to egzaminu - jeszcze bardziej pogorszyło to jego zachowanie. Zastanawiam się, czy nie udać się z nim do psychologa i może to poskutkuje i wpłynie na niego. Rozumiem, że może mieć do nas żal, że się rozstaliśmy, ale niestety: tak być musiało. Chciałabym prosić o pomoc, co w tej sytuacji zrobić. Matka_Wariatka
Życie i sprawy dorosłych, niestety, bardzo odbijają się na życiu dzieci. Nie tylko tak dramatyczne okoliczności, jak rozwód. Ale rozwód ma skutki na teraz i na przyszłość. Warto więc podjąć próbę minimalizacji szkód. Na podstawie Pani wpisu domyślamy się, że dla Pani też rozwód nie był łatwą decyzją. Bez przesady można powiedzieć, że cała rodzina, każdy jej członek i wszyscy razem, utracili poczucie stabilności. Dzieci takie zawirowania przeżywają w sposób zwielokrotniony. Runęło wszystko, co Pani syn znał wcześniej, czemu ufał i na czym opierał swoje wyobrażenie o świecie i o sobie samym. Co gorsza, najprawdopodobniej ta zmiana w jego życiu wpłynie na jego przyszłość. Jak ocalić choć część wartości, które Państwu z pewnością dzieciom dotąd wpajali i którymi syn się kierował?
Jesteśmy przekonani, że warto rozmawiać z ojcem dzieci. Państwa wzajemne relacje się zmieniły, ale na zawsze pozostaniecie rodzicami swoich dzieci. Dla ich dobra trzeba szukać porozumienia ponad tym, co Państwa podzieliło. Świat dzieci jest zwykle dość czarno-biały: ktoś zawinił, ktoś tę sytuację spowodował, na kogoś można być złym, kogoś obwiniać. Ale kiedy zawinili rodzice – sprawy się komplikują. Rodzice przecież to ci najbliżsi, najbardziej kochani i potrzebni! Gdy dziecko doświadcza cierpienia ze strony rodziców, kiedy widzi ich walczących, a co gorsza uczestniczy w tych zmaganiach, czasem obwinia siebie: przecież rodziców kocha, przecież potrzebuje mamy tak samo, jak taty. Więc trudno mu obwiniać ich. A jego ból, lęk, utrata gruntu pod nogami, przejawia się złością, czasem apatią, innym razem zachowaniami prowokacyjnymi.
Ważne, by syn doświadczał teraz Państwa miłości. Nie może ona polegać na sprawieniu dziecku festiwalu spełnionych życzeń i prześciganiu się w zawodach na „tego lepszego” rodzica. Miłość do dziecka powinna być teraz współpracą w zapewnieniu mu poczucia stabilizacji, na tyle, na ile to w nowym układzie możliwe. Wie Pani, kto jest najbardziej wiarygodnym gwarantem tego, że Pani bardzo swoje dzieci kocha? Bardziej wiarygodnym, niż Pani sama? Pani były mąż (i vice versa, oczywiście). Dla dobra dzieci trzeba współpracować. Bardzo Państwu życzymy powodzenia w tej sytuacji. Bo wiemy, że również Pani cierpi, zapewne podwójnie, patrząc, jak cierpią Pani dzieci.
Zofia Kuźniewska, Wpływ rozwodu rodziców na psychikę dziecka, Cywilizacja i Polityka 2019 Tom 17 Nr 17, s. 76-89.