Tak jak myślałam, drugi rok z moją dwójką będzie cięższy od tego pierwszego. No i się nie pomyliłam. Mój synek, 3-latek, do tej pory dość fajnie i ciepło traktował młodszą siostrę, rozmawiał z nią, przynosił zabawki. Od kilku dni zaczął się jakiś horror. Młody non-stop powtarza, ze nie lubi Hani, że rozbije jej głowę itp. Niestety, przeszedł już do czynów. Wczoraj popchnął ją bardzo mocno - uderzyła głową w podłogę, no ale dziś już przesadził na całego: wyrżnął ją z całej siły metalowym autkiem w głowę i to przy mnie, znienacka. Zrobił to z premedytacją i bez wyraźnego powodu. Przyznam, że nerwy mi puściły i nawrzeszczałam na niego, jak chyba nigdy dotąd. Rozumiem, że jest zazdrosny, bo młoda, jak to roczniak, zrobiła się bardziej mobilna, domaga się tez więcej mojej uwagi, ale przeraża mnie, szczerze mówiąc, ta jego nagła i gwałtowna agresja.
Kiedy rodzi się drugie dziecko, nagle zaczynamy wymagać od starszego. Te wymagania, to nie tylko nazwane i wyrażone słowami oczekiwania. Czasem to nasze ukryte założenia: „Jest starszy, powinien, zrozumieć, poczekać, pomagać…” A kiedy młodsze podrośnie, starszy brat „powinien wspierać, ustępować, umieć zrezygnować”. Tymczasem dziecko, do wczoraj jedynak, nagle budzi się w sytuacji mocno ponad jego możliwości. Kto miał młodsze rodzeństwo wie, jak często starsze doświadcza poczucia niesprawiedliwości, złości, rozgoryczenia. Im młodszy „starszy” brat, tym mniej rozumie z sytuacji. I tym większym zaskoczeniem może być dla rodziców jego postawa. Czasem dorośli mylnie przyjmują za dowód dojrzałości malucha fakt, że wykazuje on wolę pomagania mamie przy karmieniu, przewijaniu, że chce być we wszystkim i we wszystkim uczestniczyć. Tymczasem jest to tylko jego rozpaczliwa próba utrzymania uwagi rodziców, przeciwdziałania odrzuceniu, którego doświadcza widząc, że „jego” miejsce na kolanach mamy zajmuje ktoś inny. Dziecko, które początkowo podjęło próbę zadowolenia rodziców, ale obowiązki starszego brata/siostry je przerosły, bywa że dość niespodziewanie dla dorosłych, zmienia front i gwałtownie uzewnętrznia uczucia, które narastały stopniowo. Lepiej widzimy te mieszane uczucia u dziecka, u którego wyrażają się one jawnym buntem od początku: kiedy mama zaczyna karmić młodsze – on właśnie wtedy chce do toalety, kiedy tata bawi się z młodszym – starszy właśnie wtedy chce dokładnie tę samą zabawkę.
Dobrze jest przygotować dziecko na nadejście rodzeństwa. A potem poświęcać starszemu tyle czasu, ile się da, a nawet więcej (i to nie tylko rękami dziadków czy taty, ale właśnie mamy – tej, której utraty najbardziej się boi, gdy pojawia się młodsze). Potrzebne są regularne „popołudnia z mamą” (mogą być wieczory lub inne chwile, ale zawsze jeden na jeden), rytuały „tylko dla taty i starszego syna” (np. spędzone przy wspólnych zainteresowaniach czy ulubionych czynnościach – może to być tylko przejażdżka rowerami, wypad do myjni samochodowej czy po kwiaty od mężczyzn dla mamy). A poza tym stanowczość i konsekwencja: „mamy prawo do złości, ale musimy nauczyć się wyrażać ją tak, by nikomu nie działa się krzywda”, „kochamy cię tak samo mocno, jak twoją siostrę”, „zawsze będziesz naszym najstarszym synem i nikt ci tego nigdy nie odbierze”.
Polecamy: Adele Faber i Elaine Mazlish, Rodzeństwo bez rywalizacji. Jak pomóc własnym dzieciom żyć w zgodzie, by samemu żyć z godnością, Media Rodzina, Poznań 2017.